dr no
frwl
gf
tb
yolt
ohmss
daf
lald
tnwtgg tswlm
mr
fyeo
oc
avtak
tld
ltk
ge
tnd
twine dad
cr
qos
sf
24
25
26
 

 
  NewsFAQE-Mail
   
RECENZJA KSIĄŻKI
 
  SHOOT TO KILL
 
Tytuł oryginalny:   Shoot to Kill
Autor:   Steve Cole
Wydawca:   Doubleday (Random House Children's Publishers)
Ilość stron:   296
Cena:   ₤ 12.99

 


Przed rozpoczęciem nauki w szkole Fettes, czternastoletni James Bond na krótko trafia do Dartington Hall, szkoły znanej z mniej tradycyjnego podejścia do edukacji, gdzie czeka go podróż życia: wycieczka do studia filmowego w Los Angeles na pokładzie prywatnego sterowca. Kiedy jednak w ręce uczniów przypadkiem trafia rolka filmu na której zarejestrowano brutalną egzekucję, zostaną wplątani w grę, w której stawką stanie się ich życie...

Powieścią „Shoot to Kill” Steve Cole przejmuje pałeczkę po twórcy serii o młodym Bondzie, a zarazem autorze pierwszych pięciu powieści cyklu, Charliem Higsonie. Higson podjął się zadania z pozoru niemożliwego – zaadaptowania prozy Iana Fleminga na potrzeby młodszego, nastoletniego czytelnika. Wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu pięcioksiąg Higsona zyskał rzesze fanów również wśród starszych, bardziej dojrzałych czytelników. Udało mu się stworzyć własny, niepowtarzalny styl, który charakteryzowały fantastycznie opowiedziane historie i pełne życia postacie, które w pełni rekompensowały ograniczenia wynikające z obniżenia granicy wieku docelowej grupy odbiorców.
Budowanie recenzji poprzez porównanie często bywa cokolwiek niesprawiedliwe. W tym przypadku jednak nie sposób uciec od nawiązań do powieści Higsona. I na tym tle, niestety, „Shoot to Kill” wypada dość blado. Brak jej rozmachu poprzednika, wizji, a nade wszystko – wspomnianej wcześniej zajmującej fabuły i świetnie napisanych postaci, do których przyzwyczaił Higson. Pomimo obiecującego wstępu, budzącego skojarzenia z filmami gatunku noir oraz taką stylizację w dalszej części powieści, akcja zawiązuje się powoli. I to pomimo tego, że w zasadzie od pierwszych stron dzieje się naprawdę sporo, a sam Bond co rusz popada w nowe tarapaty. Dopiero jednak druga połowa książki potrafi czytelnika bardziej zaangażować. Szkoda.
Cole'owi brak również umiejętności budowania napięcia. Kiedy w „Hurricane Gold” Higson wplątał w fabułę coś tak z pozoru banalnego jak burzę tropikalną, czytelnik otrzymał jedną z najlepszych i najbardziej trzymających w napięciu scen, w których Bond musi sprostać niebezpieczeństwom szalejących żywiołów. Kiedy zaś w „Shoot to Kill” sterowiec, którym podróżują uczniowie, musi przelecieć przez obszar załamania pogody, Cole nie wykorzystuje potencjału, jaki drzemie w tym pomyśle. I tak też scena, która powinna budzić grozę z uwagi na ludzi postawionych w sytuacji realnego zagrożenia życia zamienia się w dość standardowy i schematyczny opis wydarzeń, a nie przeżyć. Dalej na szczęście jest lepiej, a opis zamieszek na ulicach Los Angeles daje podstawy do twierdzenia, że w kolejnych powieściach serii autor częściej wykorzystywał będzie tego rodzaju punkty kulminacyjne, zamiast skupiać się głównie na scenach akcji sensu stricto.
Cole ma również problem z nakreśleniem pełnokrwistych postaci. U głównego powieściowego protagonisty, Antona Kostlera, można dopatrzyć się co prawda oznak dewiacji (podobnie zresztą jak u jego syna, Martyna), jednak jest postacią raczej jednowymiarową i schematyczną. Nie inaczej jest w przypadku „dziewczyny” Bonda, którą jest koleżanka z Dartington Hall, Boudicca "Boody" Pryce. Boody, oprócz dość przydatnego zamiłowania do wszelkiego rodzaju mechanizmów praktycznie nie ma sobą w powieści nic do zaoferowania. Lepiej napisany został przyjaciel Bonda, Hugo Grande, który nie stroni od ciętych ripost i ironicznego humoru. Podobnie jak poznana w Los Angeles dziennikarka, Tori Wo, z którą Bond próbuje dociec prawdy o powiązaniach hollywoodzkiego producenta filmowego z chicagowską mafią. Bez wątpienia ogromnym plusem „Shoot to Kill” jest wprowadzenie postaci Adama Elmhirsta, oficera brytyjskiego wywiadu, który najwyraźniej będzie postacią powracającą i, jak się wydaje, odegra niebagatelną rolę w życiu Bonda.
Wzorem poprzednika Cole nie stroni od brutalnych opisów, które momentami mogą być zbyt drastyczne, jak na powieść adresowaną do, z założenia, młodszego czytelnika (pierwsze brytyjskie wydanie „Shoot to Kill” nie posiada w prawdzie informacji o ograniczeniach wiekowych, jednak na okładkach wcześniejszych powieści widniało oznaczenie 11+). W szczególności mam tu na myśli sceny nieuzasadnionej okolicznościami przemocy, które mogą być trudne do zrozumienia dla najmłodszych czytelników. Trzeba jednak przyznać, że zabieg ten pomaga budować dość mroczny, posępny klimat książki.

Tak więc debiut Steve'a Cole'a w świecie młodego Jamesa Bonda można określić mianem przeciętnego. Jest w powieści kilka dobrych motywów, kilka scen, które trzymają w napięciu, jednocześnie jednak można mieć za złe autorowi słabe nakreślenie postaci i stosunkowo mało zajmującą fabułę. Mając jednak w pamięci nie najlepszy początek serii w wykonaniu Charliego Higsona (i jego „SilverFin”), Cole'owi należy się kredyt zaufania. Mimo wszystko przeczytać warto, choć z pewnością nie byłby to mój pierwszy wybór dla osób, które rozpoczynają swoją przygodę z powieściowym Bondem. Choć, co ciekawe, wydaje się, że znajomość poprzednich części cyklu do czytania „Shoot to Kill” wymagana nie jest.

     
 
 
  James Bond, gun symbol logo and all associated elements are property of MGM/UA & Danjaq companies. Used without authorisation in informative intent. All rights reserved.  
  bond 50