|
PONIEDZIAŁEK 01.11.2021 - NEWS
|
|
Nie czas umierać to bez wątpienia najgłośniejsza i najbardziej wyczekiwana produkcja, która zagościła na ekranach kin w erze pandemicznej. Film, który zebrał dobre recenzje (84% „świeżości” w serwisie Rotten Tomatoes przy średniej ocen 7,30/10 oraz 68/100 w serwisie Metacritic) po pięciu weekendach wyświetlania ma na swoim koncie dokładnie 606 735 929 dol. wpływu. To dużo, jeśli uwzględnić obecną rzeczywistość i wyzwania, z jakimi musimy się mierzyć w obliczu pandemii. Ale też dużo za mało, żeby producenci mogli z optymizmem wyczekiwać momentu, w którym produkcja filmu się zwróci.
Przypomnijmy, budżet Nie czas umierać szacowany jest na rekordowe 300 mln dol. Do tego trzeba doliczyć koszty promocji (tzw. P&A – Print & Advertising), które były nie mniejsze, niż 100 mln dol. (bardziej prawdopodobną kwotą byłoby 150 mln dol.). Oznacza to, że film potrzebuje około 900 mln dol. z dystrybucji kinowej, by zacząć na siebie zarabiać. O ile w normalnych okolicznościach wynik ten prawdopodobnie udałoby się osiągnąć bez większych problemów (aczkolwiek nie jest to wcale takie oczywiste), to w świecie strachu, izolacji i obostrzeń film był z góry skazany na porażkę.
O ile Nie czas umierać w Europie – a zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, gdzie zarobił już ponad 107 mln dol. – radzi sobie w miarę nieźle, o tyle jego wyniki w USA są poniżej oczekiwań. W weekend otwarcia (55,2 mln dol.) nie udało się osiągnąć zakładanych 60 mln dol. przychodu. Wynik ten oznacza, że film zaliczył drugie najsłabsze otwarcie ze wszystkich filmów ery Daniela Craiga, wyprzedzając jedynie Casino Royale (40,8 mln dol. w 2006 roku). Jeśli jednak uwzględnić inflację, wynik otwarcia Nie czas umierać plasuje się niżej, niż pierwszy film z udziałem Anglika.
Obraz Fukunagi w USA od dwóch tygodni nie jest już dostępny w kinach IMAX (na tych gigantycznych ekranach obecnie wyświetlana jest niemal wyłącznie Diuna). Oznacza to, że spadek przychodów po dwóch tygodniach wyświetlania znacząco przyspieszył (o blisko 50%) – z racji wyższych cen biletów do kin tego typu.
Na dzień dzisiejszy wpływy w amerykańskim box office wynoszą 133 mln dol. Szacuje się, że w optymistycznym wariancie zamkną się kwotą 150 mln dol. Dla porównania w USA Skyfall zarobiło 304 mln dol., a Spectre 200 mln dol.
Jednak najbardziej niepokojące wbrew pozorom nie są przychody, a ich struktura. Jak wynika z badań firmy Comscore/Screen Engine, spośród wszystkich widzów, które obejrzały film w weekend otwarcia w USA, 37% było w wieku powyżej 45 lat, podczas gdy analogiczna wiekowo widownia Spectre stanowiła raptem 29%. Oznacza to jedno – twórcom nie udało się dotrzeć do młodszej widowni. Tej, która w dużej mierze napędza box office. Jest to bez wątpienia ogromny problem i teraz, i (zwłaszcza!) na przyszłość.
W miniony weekend Nie czas umierać doczekał się premiery w Państwie Środka, zgarniając niezłe 27,8 mln dol. Przy czym trzeba mieć na uwadze aktualną sytuację epidemiczną w Chinach – 1400 kin zostało zamkniętych, w tym w samym Pekinie.
Film cały czas czeka na premierę w Australii.
Polski dystrybutor Nie czas umierać, Forum Film Poland, już 14 października poinformował, że film obejrzało 1 000 007 widzów. Po trzech tygodniach wyświetlania liczba ta wynosiła przyzwoite 1 239 991 widzów przy niskim, 35-procentowym spadku oglądalności licząc weekend do weekendu. Obecnie w naszym kraju produkcja ta ma na swoim koncie 7,3 mln dol.
|